środa, 24 czerwca 2015

Liścik 026a;)

Zanim Henio pójdzie do wojska i będzie przysyłał Alince listy, dziś jeszcze jeden, "cywilny" liścik. Dlaczego? Bo zarówno ten dzisiejszy, jak i te z wojska są datowane i zgodnie z zasadami kalendarza, temu należy się pierwszeństwo:) Jest długi, więc proszę wziąć głęboki oddech i... uzbroić się w cierpliwość:), ale i tak podzieliłem go na dwa wpisy:)

                                                             "26-VII-28r.
Alciu !
Nie będę Ci się dziś wiele rozpisywał,
dlaczego? mam wrażenie, że dobrze pamiętasz.
Powracając od Was na pociąg spóźniłem się.
Do następnego musiałem czekać godzinę
z minutami, a ile ich tam było nie pamiętam.
Wielkie moje szczęście, że miałem śliczną
mandolinkę, więc cały czas oczekiwania na stacji
mogłem sobie wygrywać przepiękne serenady,
których nauczyłem się ostatniego dnia
od Waszego Mańka.

Nie masz pojęcia jak strasznie martwili się
o mnie w domu. Zaznaczam, że jednocześnie
cieszyli się, gdyż Lutek pocieszał wszystkich,
że może przez ten czas już ożeniłem się i za ty-
dzień czeka ich "psia baba"
Niestety, kiedy powróciłem sam, bez żony,
każdy miał minkę skwaszoną.
Od wtorku leżę ciężko chory, nikomu jednak
nie przyznaję się, że przyczyną tego wyczerpania
była nasza wojna. Od dziś chodzę do boksera
staczam z nim walki, chcąc się przez to dosko-
nale wytrenować, aby przy następnym naszem
spotkaniu nie dać się pokonać."
                                                  C.d.n.;)



Dziadek Henio grający na stacji kolejowej na mandolinie:) Bezcenne:) Żal wielki, że nie mam odpowiedniej fotki. A Lutek jaki żartowniś. Zachciało mu się "psiej baby";) Gwoli wyjaśnienia: "psia baba" to dawna nazwa "poprawin" tydzień po weselu. Henio też błyska dowcipem; trenuje u boksera żeby nie dać się pokonać Alince. I jeszcze Maniek (od którego Henio uczył się serenad) to brat Alinki.
A już jutro ciąg dalszy.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz