Osoby śledzące mojego nieregularnie i chaotycznie pisanego bloga, pamiętają zapewne wpis z 2 kwietnia 2015;) TU, w którym pokazałem świąteczną kartkę wysłaną przez Henia w marcu 1942 roku z robót w III Rzeszy do brata Lutka. Dlaczego o tym przypominam? Ano dlatego, że moja wiedza na temat wojennych losów dziadka była praktycznie żadna. Widziałem tylko, że był zesłany do bauera w Winterborn.
Ale dziś, przez przypadek odnalazłem w Archiwum Cyfrowym "Arolsen Archives" prowadzonym przez organizację International Center of Nazi Prosecution, kilka dokumentów na których widnieje nazwisko Henia. Poszerzają one nieco naszą wiedzę o wojennych losach dziadka.
Dowiadujemy się z nich między innymi, że dziadek był jeńcem wojennym (Kriegsgefangene), a nie cywilnym (Zivilgefangene). Czyli został aresztowany jako żołnierz broniący swojego kraju, a nie aresztowany np. w czasie łapanki cywil.
Druga nowa informacja, to miejsca i dane osób u których dziadek pracował. A wiec, najpierw Henio był w Winterborn u Pana Otto Zergera. A od 1 czerwca 1942 pracował w miejscowości Unkenbach u Theodora Nessela. Co ciekawe planowano, że będzie tam pracował, uwaga!!!, do 8 stycznia 1949 roku. Niedoczekanie!!!!
Zobaczmy co znalazłem;)
Dokument 1.
Henio, o przepraszam Heinrich, wpis nr 18. (mamy tu jeńca wojennego, Winterborn i Otto Zergera)
Dokument 2.
I ponownie Heinrich, wpis nr 18 i jest Pan Otto Zerger.
Przy okazji zwrócę uwagę na pieczątkę pod dokumentem. Rozszyfrowałem skróty i jest to:
Kgf.Arb.-Kdo. 646 czyli Kriegsgefangene Arbeitskomando - Jeniecki obóz pracy. Nr 646 to zapewne numer kolejny gospodarstwa rolniczego zatrudniającego robotników przymusowych.
Dokument 3.
Ponownie Heinrich;) pod nr 18 i ponownie Pan Otto Zerger
Dokument 4.
Tu mamy miejscowość Unkenbach i zaplanowany pobyt od 1 czerwca 1942 do 8 stycznia 1949. Nie przewidzieli bandyci, że wojna może się skończyć wcześniej. I to nie po ich myśli.
Dokument 5.
Potwierdzenie pracy u Theodora Nessela w Unkelbach w latach 1942-45.
Niestety nie wiem, kto ten dokument wydał, ale wydaje mi się, że jest to zaświadczenie "propagandowe" mające na celu oczyszczenie niemieckich "pracodawców". Z ostatnich (przed stemplem) linijek wynika że: dziadek za swoją pracę był opłacany, że nie był do niej zmuszany i że był wolnym pracownikiem. W to, że jakieś minimalne wynagrodzenie dostawał, jestem w stanie uwierzyć, ale reszta to wierutna bzdura i kłamstwo. To nie te czasy, że jeździło się do "Niemiec na roboty" dobrowolnie.
I jeszcze "Staatsangehörigkeit" czyli narodowość. Rosjanin:) I tu przypomniałem sobie opowieści Babci Alinki (już po śmierci Henia), że na początku wojny, Henio był w wojsku we wschodnich rejonach Polski. Po napaści sowietów na Polskę dostał się do radzieckiej niewoli. Na szczęście (bo pewnie zmarłby gdzieś w obozie na Syberii) wtedy jeszcze sowieci i Niemcy wymieniali się jeńcami i dziadek z niewoli sowieckiej "wylądował" w niewoli niemieckiej i trafił do III Rzeszy na roboty. Być może stąd ta narodowość. Pewności nie mam, ale przyznacie, że brzmi prawdopodobnie.
Dziś dumny jestem z Henia, że dzielnie przetrwał tą trwającą kilka lat niewolę. Ale jestem też dumny z tego, że udało mi się do tych dokumentów dotrzeć. I obiecuję, że na tym nie poprzestanę;)