piątek, 13 maja 2016

Życiorys głównego bohatera pisany przez niego samego, okraszony zdjęciami cz.13

    "Po odzyskaniu niepodległości stałem się bardzo czynnym
    i aktywnym mieszkańcem miasta.
         A oto moja praca.
1. Rok 1944 sierpień. Zebrałem wszystkich nauczycieli
    z Mińska i zorganizowałem Ognisko ZNP, byłem przez
    kilkanaście lat prezesem.
2. Na pierwszym zjeździe powiatowym nauczycieli wybrano
    mnie na przewodniczącego organizacyjnego Prezydium
    Oddziału ZNP M.M.
    Praca ciężka, bez urlopów. Kiedy sprowadziłem trzy
    wagony węgla dla nauczycieli w powiecie, musiałem
    na rampie kolejowej spędzić trzy dni i dwie noce, 
    pełniąc funkcję dozorcy, ponieważ odbiorcy zgłaszali się
    po węgiel w ciągu 3 dni. Ktoś musiał pilnować."


Mój aktywista i społecznik kochany;) Prezes i dozorca w jednym:) Cały Henio.


poniedziałek, 9 maja 2016

Dokumenty Henia z czasów wojny:(



Kenkarta (niem. Kennkarte) – dokument tożsamości wydawany obligatoryjnie przez okupacyjne władze niemieckie, na mocy rozporządzenia Hansa Franka z 26 października 1939 roku, wszystkim nieniemieckim mieszkańcom Generalnego Gubernatorstwa, którzy ukończyli piętnasty rok życia. 

Tyle z Wikipedii. Taki dokument trzeba było mieć przy sobie, zawsze. Jak ktoś nie miał to zapewne kula w łeb. Koszmar, nawet nie chcę myśleć ile razy zapomniałem Dowodu osobistego albo Prawa jazdy.


Nachtausweis, przepustka nocna. Jako że Henio pracował w fabryce w Ursusie, pewnie na trzy zmiany, musiał do i z Mińska dojeżdżać w czasie godzin policyjnych. No to miał przepustkę. 


Bescheinigung czyli poświadczenie. Też zapewne coś ważnego. 

czwartek, 5 maja 2016

Wyblakłe zdjęcie, akordeon i... czasy współczesne;)

Dziś krótko i... prawie nie na temat:) Pośród zdjęć wszelakich znalazło się takie oto:

Dla znawców "tematu" jedynego mężczyzny na zdjęciu przedstawiać nie muszę. Ale gdyby ktoś nie wiedział, to oczywiście Henio:) Dziewczynka przy nim to jego córka, a moja mama Mirosława. Pozostałe dwie Panie, pojęcia nie mam kim są. Ale... jedna z nich trzyma instrument, akordeon, który zbiegiem niepojętych okoliczności mam do tej pory. Mógłbym zrobić konkurs z pytaniem: jakiego koloru jest akordeon? Ale nie będę się wygłupiał:) Jest niebieski i dziś wygląda tak:


Historia akordeonu jest owiana nieprzeniknioną mgłą zapomnienia i prawdopodobnie tak już zostanie. Pamiętam tylko, jak dzieckiem będąc, "walczyłem" z nim próbując go podnieść, założyć i... zagrać:)
Na zakończenie dodam, że prawnuczka Henia czasem z tegoż instrumentu jakieś nuty wydobyć się stara;) I robi to znacznie lepiej niż ja kiedyś:)