"Październik - 1927.
Spostrzegam pomyłkę. Wszak mam
w tych stronach kilka Gimnazistek
znajomych, z któremi mogę czasem
chociaż kilka słów zamienić. Nawet
odważyłem się już przyjechać
do Mrozów o g. 6ej wieczorem wraz
z Emilcią, aby ją odprowadzić do domu,
jednak przyrzekam sobie, że ta wędrów-
ka była pierwszą i ostatnią.
Trzeba być wajratem, aby tyle kilo-
metrów przejść. Jakiż cel tego?
Tembardziej, że obecnie u mnie
każda minutka jest drogą.
Innym razem, wolę, abyś sama
wędrowała, nie będę Ci przeszka-
dzał liczyć kamienie na szosie."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz